Od głośnej rejestracji podhalańskiego sera w lutym minie rok. Zaledwie 11 baców zdecydowało się na zdobycie certyfikatu uprawniającego do produkcji i sprzedaży oscypków zgodnie z recepturą zastrzeżoną przez Unię Europejską. To mniej niż połowa spośród tych, którzy zgłosili swe bacówki do zbadania przez inspekcję weterynaryjną, i jedna dziesiąta wszystkich produkujących sery. Bacowie nie spieszą się ze zdobyciem zaświadczeń, ponieważ obok na straganach za taką samą cenę inni producenci sprzedają sery tylko przypominające oscypki. A przyznanie certyfikatu jest kosztowne - kontrola, poprzedzająca jego przyznanie musi być powtarzana co roku i kosztuje od 800 zł do 1 tys. zł.
Teoretycznie za podrabianie produktów regionalnych można nawet trafić na dwa lata do więzienia, ale w praktyce uznawane jest za czyn nieszkodliwy społecznie.
Producenci podróbek wykorzystują fakt, że wiedza Polaków o oscypkach jest mała. Zgodnie z prawem nazwa ta przysługuje wyłącznie serom z mleka owczego (lub z 40-procentową domieszką mleka krów rasy czerwonej) wytworzonym w bacówkach w wybranych gminach woj. małopolskiego i śląskiego. Muszą mieć kształt wrzeciona, ważyć od 60 do 80 dkg i mierzyć od 17 do 23 cm.
tagi: oscypek , certyfikat ,
Startujący niedługo system kaucyjny nie jest gotowy do...
Analiza 91 tys. cen detalicznych pokazała, że w lipcu...
To pierwsze tego typu rozwiązanie na polskim rynku, a dla...
Rozmowę kwalifikacyjną warto traktować jak dialog...
Zdaniem ekspertów, dane pokazują coraz większą...
W obliczu narastających napięć geopolitycznych i...
To coraz istotniejszy klient dla sektora bankowego...
Instytucje kontrolujące stopniowo zmieniają swój charakter...