Kategorie produktów

Miesiąc pod znakiem niedziel i akwizycji

Środa, 13 grudnia 2017 HURT & DETAL Nr 12/142. Grudzień 2017
Dwa procesy zdominowały polskie życie handlowe w ostatnich miesiącach: zmiany własnościowe w największych rodzimych sieciach detalicznych i przedłużający się serial poświęcony zakazowi handlu w niedziele.
Polak potrafi

Od lat już handel detaliczny produktami FMCG nie przysporzył Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumenta tyle pracy co w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. I nie mamy tu do czynienia z niewielkimi fuzjami, czy akwizycjami małych firm przez niewiele większe, ale ze zmianami własnościowymi obejmującymi największe sieci detaliczne działające na rynku i o bardzo wysokiej wartości. Tak znaczących i kosztownych zmian jeszcze nie było. Jeżeli oczywiście pominąć wielkie międzynarodowe sieci handlowe, których skala działalności, a w konsekwencji i wartość transakcji były nieporównywalnie większe. Przypomnijmy, że przejęcie przed trzema laty sieci Real przez Auchan oznaczało dla Francuzów wydatek rzędu 1,1 mld euro. Pamiętać jednak należy o tym, że suma ta dotyczyła nie tylko operacji w Polsce, ale także w Rosji, Rumunii i na Ukrainie. Natomiast, gdy przed ponad 10 laty Real przejmował hipermarkety Geant w Polsce od Grupy Casino, zapłacił prawie 780 mln euro, z czego ponad 550 milionów przypadało na wartość przejmowanych nieruchomości, a tylko 224 miliony na operacje hipermarketów Geant.

Dokonane lub ogłoszone w tym roku przejęcia dużych, rodzimych sieci handlowych nie dorównują oczywiście pod względem wartości transakcjom międzynarodowym, jednak wydaje się, że polscy przedsiębiorcy, twórcy tych sieci, nie mają się czego wstydzić.

Konsekwentny Eurocash

Nie wiadomo co prawda ile za Eko Holding zapłacił Eurocash, ale już wycena giełdowa Grupy Dino debiutującej na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w drugiej połowie kwietnia sięgająca prawie 3,5 miliarda złotych dowodzi, że polskie sieci handlowe stały się naprawdę wartościowymi przedsiębiorstwami. A tak na marginesie: wartość Dino pod koniec listopada sięgnęła 7 miliardów złotych, co oznacza, że Tomasz Biernacki – główny akcjonariusz Grupy posiadający ponad 50% akcji wszedł do wąskiego grona najbogatszych Polaków. 

Natomiast od wczesnej jesieni trwa procedura sprzedaży sieci niespełna 190 sklepów Mila Grupie Eurocash, która w tym roku dokonała już jednego poważnego zakupu 250 supermarketów sieci Eko. W przypadku sieci Mila określono wartość przyszłej transakcji na poziomie 350 milionów złotych. W listopadzie jednak UOKiK poinformował, że konieczne będzie zbadanie konsekwencji tego przejęcia dla lokalnych rynków, co może oznaczać, że ewentualna zgoda Urzędu będzie miała charakter warunkowy i prawdopodobnie nabywca będzie musiał odsprzedać część placówek handlowych. Otwartym pozostaje oczywiście pytanie: ile, które i komu? Od odpowiedzi na nie będzie zależał dalszy los przejęcia sieci przez Eurocash, który planował włączenie sklepów, podobnie jak w przypadku Eko, do sieci Delikatesy Centrum. Powstałaby wówczas największa w kraju sieć dużych sklepów i supermarketów będąca w stanie całkowicie zdominować polski handel detaliczny produktami FMCG.

Litwini nadeszli

Także w listopadzie potwierdzone zostały pojawiające się od kilku miesięcy pogłoski o zamiarze przejęcia sieci Stokrotka przez litewską Grupę Maxima. Okazało się, że trwający spór między lubelskim urzędem skarbowym i Emperią o 142 miliony złotych plus odsetki, a dotyczący zobowiązań jeszcze sprzed wielu lat, nie jest poważną przeszkodą dla przeprowadzenia tej transakcji. Tym bardziej biorąc pod uwagę jej przewidywaną wartość.

23 listopada właściciel Stokrotki Grupa Emperia i Maxima poinformowały o podpisaniu wstępnego porozumienia o zamiarze wykupienia 100% akcji Grupy Emperia i zobowiązaniu się przez Maximę do ogłoszenia wezwania na tę ilość papierów polskiej spółki giełdowej. Dzień później Litwini, którzy posiadają już w Polsce lubelską sieć handlową Aldik, wezwanie takie ogłosili. Biorąc pod uwagę aktualną cenę akcji Emperii wartość przyszłej transakcji może oscylować w granicach 1,2 miliarda złotych. Przy tej sumie 142 miliony żądane przez skarbówkę to naprawdę niewiele.

Od małej firmy do giganta

Natomiast jeżeli ktoś pamięta początki Grupy Emperia, która jako firma Eldorado powstała w Lublinie przed niespełna 30 laty jako jedna z tysięcy podobnych „firemek”, to powinien być pełen podziwu dla Artura Kawy i Jarosława Wawerskiego, że stworzyli przez te lata przedsiębiorstwo, które są w stanie sprzedać za prawie 2,5 miliarda złotych. Przypomnijmy bowiem, że przed niespełna siedmiu laty Emperia sprzedała Eurocashowi swoje operacje hurtowe, Grupę Tradis, za prawie 1,1 miliarda złotych.

W przypadku inwestycji Grupy Maxima w Emperię również nieodzowna będzie zgoda UOKiK. W tym przypadku jednak może być o wiele łatwiej niż w pozostałych wspomnianych tu akwizycjach. Nastąpi co prawda całkowita zmiana w strukturze właścicielskiej Emperii, która teraz będzie kontrolowana przez jeden podmiot, a nie jak dotychczas przez mocno rozdrobniony akcjonariat. Ponieważ jednak operacje detaliczne Maximy na polskim rynku są znikome (Aldik posiada tylko ok. 30 supermarketów na terenie Lublina i okolic), nie nastąpi zmiana dotychczasowej równowagi rynkowej, a jedynie zmiana właścicielska już funkcjonujących placówek handlowych. Może być wręcz tak, że decyzja Urzędu może być tu o wiele szybsza niż w przypadku sieci Mila. A może nawet nastąpi wcześniej, gdyż nie ma konieczności szczegółowego zbadania sytuacji na rynkach lokalnych. Z punktu widzenia konkurencji w zasadzie niewiele się zmieni...

Koniec nareszcie coraz bliżej

Opera mydlana zatytułowana „Zakaz handlu w niedziele” miała znaleźć swój koniec już przed kilkoma miesiącami, tymczasem okazuje się, że jeszcze w listopadzie mogliśmy oglądać jej kolejne odcinki. A być może senat i prezydent zapewnią nam jeszcze tę rozrywkę w najbliższych tygodniach. Chociaż należy wierzyć, że jeszcze w grudniu możemy liczyć na ostateczne rozwiązanie tej zagadki.

Bo przecież już przed dwoma miesiącami pisaliśmy na łamach Hurt & Detal, że nareszcie koniec. Że zapadła decyzja polityczna w tej kwestii i trzeba ją tylko ustawowo zrealizować. I to szybko, co, jak wykazały wcześniejsze doświadczenia, rząd Prawa i Sprawiedliwości i jego sejmowe zaplecze, potrafią. Dwie niedziele miały być wyłączone z handlu i na tym koniec. Nic bardziej mylnego!!!

Okazało się, że protest NSZZ Solidarność jest wstanie nawet zachwiać decyzją prezesa, nie mówiąc już o wicepremierze. W listopadzie Sejm przyjął ustawę, która zakłada stopniowe dochodzenie do sytuacji, w której żadna niedziela nie będzie miała charakteru handlowego poza tymi, które wypadną np. w Wigilię Bożego Narodzenia. W roku przyszłym zakaz handlu obejmie 2 niedziele w miesiącu, w 2019 trzy, zaś w 2020 prawie wszystkie. Nie czas i nie miejsce na szczegółową analizę przyjętych przepisów. Posłowie klepnęli, Solidarność zaakceptowała, tylko większość handlowców i klientów jest niezadowolona. Głównie przedstawiciele centrów handlowych i dużych sieci, niekoniecznie międzynarodowych. Mniejsze, lokalne sieci handlowe, a także wielu niezależnych detalistów jest zadowolonych z decyzji posłów widząc w nowych rozwiązaniach szanse na ograniczenie siły konkurencyjnej dyskontów i dużych sieci. Warto jednak, by pamiętali także o tym, że decyzje o zamknięciu placówek handlowych w niedziele zapadły w okresie doskonałej koniunktury, o której wiadomo, że kiedyś się skończy. I wówczas brak przychodów z niedzielnego handlu może okazać się kluczowy dla przetrwania na rynku wielu niezależnych detalistów i małych, lokalnych sieci…

Witold Nartowski



tagi: handel w niedziele , przepisy , prawo , sieci handlowe ,