Wywiady

Bądźmy dumni z polskiej wódki! - rozmowa z Andrzejem Szumowskim

Czwartek, 12 marca 2015 Autor: Tomasz Pańczyk,
Z danych GUS wynika, że na przestrzeni 12 miesięcy 2014 roku produkcja wódki zmniejszyła się w ujęciu ilościowym o 23,8%, przy jednoczesnym wzroście produkcji wina owocowego o 3,6% i piwa o 0,8%. O powodach takiej sytuacji oraz o działaniach, które mogą pomóc polskiej branży spirytusowej opowiada Andrzej Szumowski, Prezes Stowarzyszenia Polska Wódka (PVA) w rozmowie z Tomaszem Pańczykiem, Redaktorem Naczelnym miesięcznika Hurt & Detal.
Branża spirytusowa znalazła się w trudnej sytuacji gospodarczej i niesprzyjającym otoczeniu fiskalnym. Produkcja wódki jest rekordowo niska! W którą stronę zmierza polska branża spirytusowa?

Polska branża spirytusowa pragnie przede wszystkim spokojnie się rozwijać zarówno w kraju, jak i za granicą. Chce osiągnąć sukces. Niemniej jednak w tej chwili, sytuacja branży do najlepszych nie należy, co widać w wynikach podanych przez GUS. Po latach turbulencji, nieprzewidzianych zdarzeń, można wyciągnąć wnioski, czym spowodowana jest taka kondycja naszej branży. Niewątpliwy wpływ miała między innymi prywatyzacja, spóźniona o co najmniej dziesięć lat. Dodatkowo odnotowaliśmy wzrost konsumpcji piwa, co także przełożyło się na wyniki branży spirytusowej. Należy zauważyć, że wcześniej piwo było na tym samym poziomie spożycia co wódka, może nawet wódka plasowała się nieco wyżej. Do przewidzenia był także fakt, że trendy spożywania alkoholi i układ rynku w Polsce będą zmierzały do modelu bardziej zachodniego. Prawdopodobne było, że dominacja wódki, jaka miała miejsce w latach 80-tych nie jest do utrzymania. Można było się również spodziewać, że społeczeństwo wraz z bogaceniem się, będzie zmieniać swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. Widać to było na początku lat 90-tych, kiedy nagle przestaliśmy kupować polskie jogurty czy sery, ponieważ chcieliśmy zasmakować zachodniego stylu życia. Dlatego zaczęliśmy bardziej gustować w importowanych winach, kiedy ich dostępność znacząco się zwiększyła. Nagle zaczęło nas być stać na droższe alkohole, takie jak whisky, koniak, rum czy tequilę, i w ten sposób rynek zaczął się dywersyfikować.

Dlaczego prywatyzacja tak potężnej branży spirytusowej zaczęła się za późno i jakie były tego skutki?

Nasi decydenci sądzili – absolutnie bezpodstawnie – że branża spirytusowa zawsze już będzie kurą znoszącą złote jaja. Późna prywatyzacja skutkowała pewnym chaosem w tym procesie w latach 2001-2005. W tym czasie umocniła się kategoria piwa, między innymi dzięki szerokiemu i dość silnemu importowi, liberalizacji prawa w zakresie marketingu i reklamy. To wszystko spowodowało, że branża spirytusowa już na początku tamtej dekady zaczęła borykać się z pewnymi problemami. Jasnym momentem było obniżenie podatku akcyzowego na wyroby spirytusowe w 2002 roku aż o 30%. Wtedy byliśmy równie konkurencyjni jak piwo. Natomiast, jak wiadomo, każda działalność gospodarcza potrzebuje pewności i stabilizacji w okresie dłuższym niż rok, czy dwa lata. Przy czym granicą pożądaną jest pięć lat względnej zewnętrznej równowagi. Brak przewidywania powodował jednak, że polscy producenci zaczęli podejmować w ostatnich piętnastu latach dość zaskakujące decyzje. Należy zauważyć, że w tamtym czasie zbankrutowało aż osiem firm. Dzisiaj niestety liżemy rany po niezapowiedzianej i niekonsultowanej podwyżce akcyzy, która miała miejsce 1 stycznia 2014 roku.

Czy na załamanie w branży miał wpływ brak przewidywania zdarzeń przez decydentów?

Branża spirytusowa obserwuje i widzi jaka jest kondycja państwa, jaka jest siła nabywcza obywateli, jaka jest ich wiara w stabilność gospodarczą, czy w końcu – jakie jest poczucie optymizmu konsumenckiego. Kontrola ta jest elementem naszej działalności, na tej podstawie przewidujemy koniunkturę w bliższej przyszłości. Dlatego sytuacja byłaby inna, gdyby działania z podatkiem akcyzowym były wcześniej z nami skonsultowane czy zapowiedziane z wyprzedzeniem. Przecież 15% podwyżki można było rozbić na 3-letni okres, na każdym etapie po 5%. Jednak w wyniku takich nieskoordynowanych działań, dziś branża spirytusowa krwawi, a rok 2014 był bardzo trudny. Skutki na pewno będziemy jeszcze odczuwać w tym roku.

Ile czasu potrzebuje teraz branża, żeby otrząsnąć się po tych zdarzeniach?

Rok 2014 był absolutnie niepodobny do żadnego innego, był nieprzewidywalny. Dodatkowo powstało zjawisko swoistej wojny cenowej między producentami, która trwa do dzisiaj. Niektórzy gracze, rozumiem, że z powodów ekonomicznych, trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli, walczą o rynek za wszelką cenę. Niestety toczą te boje wykrwawiając się jeszcze bardziej. Takie podejście nie jest jednak w dłuższej perspektywie słuszne, bowiem każda działalność wymaga stabilizacji. Rewolucje są dobre w świecie polityki, nigdy w świecie biznesu, czy gospodarki. Tak naprawdę rok 2015 będzie w pewnym sensie czasem prawdy. Dopiero na początku roku 2016 będziemy mogli stwierdzić w jakiej kondycji jest branża spirytusowa.

Czy można podjąć jakieś konkretne działania, które mogłyby zwiększyć szanse wyjścia na prostą?

Niestety podwyżka podatku akcyzowego spowodowała również wzrost szarej strefy. Powstaje więc pytanie o to, gdzie konsument kupi alkohol, czy może zmieni swoje upodobania z powodów ekonomicznych i przeniesie się na te alkohole, których podwyżka nie dotknęła, czyli na piwo i wino? Trudno jest dziś na to pytanie odpowiedzieć. W każdym razie branża przeżyła rzeczywiście duży szok, teraz próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Szansą, w której upatruję poprawy, może być budowanie pozycji polskiej wódki na arenie międzynarodowej, czyli eksport. W tym nieszczęściu, które dotknęło branżę, jest też pewne szczęście. Przecież od 2 lat mamy definicję polskiej wódki, możemy szczycić się specjalnym oznaczeniem geograficznym – Polska Wódka/Polish Vodka. Nie jestem jednak przekonany, czy wszyscy producenci, tak jak ja, patrzą optymistycznie i doceniają fakt, że możemy eksportować produkt ściśle związany i kojarzony z naszym krajem.

Jakie działania są podejmowane, by promować naszą polską jakość?

Jesienią ubiegłego roku byłem w Paryżu, na jednych z największych i najbardziej prestiżowych targów rolno-spożywczych na świecie – SIAL Paryż. Obecni byli tam również przedstawiciele polskiej branży spirytusowej i widziałem spore zainteresowanie ich produktami. Półtora roku temu byłem w Tokio i widziałem, że półka z wódkami w tamtejszych sklepach nie jest długa. Zatem, na tym przykładzie widać, że jest o co walczyć i można wejść do sklepów z polskimi produktami alkoholowymi również poza granicami naszego kraju. Dodatkowo, można przecież pozytywnie wykorzystać sprzyjający klimat, jaki mamy ze strony choćby polskiej dyplomacji i w połączeniu z promocją polskiej kultury i żywności – mówić o polskiej wódce. Przecież jest ona nieodłącznym elementem polskiego biesiadowania. Wykorzystajmy te elementy i organizując tygodnie polskiej kuchni we współpracy z ambasadami i innymi instytucjami, opowiadajmy o tradycji oraz wartościach związanych z polskim przemysłem spirytusowym. Promujmy produkty, które są na świecie najbardziej kojarzone z Polską, bo przecież nie ma nic bardziej charakterystycznego niż polska wódka. Bądźmy z niej dumni!

I tym optymistycznym akcentem dziękuję za rozmowę.
Tomasz Pańczyk


tagi: polska wódka , pva , alkohole , andrzej szumowski ,